W
miniony weekend miałam okazję brać udział w potyczkach kulinarnych blogerów
zrzeszonych w akcji Weganizm. Spróbujesz?. Zapraszam do przeczytania mojej relacji:)
Tuż przed, czas się przedstawić:) |
Pamiątkowe zdjęcie na koniec:) |
Ja na potyczki?
Przyznam,
że kiedy dostałam od Alicji i Ani ze Stowarzyszenia Empatia zaproszenie do
udziału w potyczkach, miałam mieszane uczucia. Z jednej strony wielka radość,
że zostałam tak wyróżniona, a z drugiej obawy, czy jestem już na takim etapie,
żeby publicznie dzielić się swoją pasją (czyt. czy np. nie zje mnie stres?:D)Wiadomo, że co
innego gotować sobie na spokojnie w domu, dopieszczać każde danie smakowo i
wizualnie, a co innego robić to na oczach kilkudziesięciu osób i jeszcze zrobić
to tak, żeby wszystkim (lub przynajmniej większości) kulinarnie dogodzić.
Ostatecznie stwierdziłam jednak, że nie mam nic do stracenia, a nauczyć może mnie to
wiele.
Dzień potyczek- gdzie ten stres?
Spodziewałam
się, że im bliżej potyczek, tym bardziej będzie rósł poziom mojego stresu.
Tymczasem dojechałam do Warszawy, a tam zamiast stresu ciągłe podekscytowanie i
czysta radość z tego, co mnie czeka. Wszystko poszło bardzo sprawnie. Atmosfera
była fantastyczna, a to zasługa zarówno organizatorów, jak i publiczności, która
nie szczędziła wyrazów uznania.
Nie
sposób tutaj pominąć wielkiego wsparcia, jakim byli dla mnie w tym dniu:
-
siostra Justyna, która rewelacyjnie
sprawdziła się w roli pomocnika i dzielnie obsługiwała przez 3 godziny
patelnię, rozumiałyśmy się bez słów, choć wcześniej nigdy razem nie gotowałyśmy,w sumie wydałyśmy 200 porcji!
-
mój chłopak Sławek, który był w pobliżu zawsze kiedy niespodziewanie
potrzebowałam pomocy i nie tylko
-
oraz kuzynka Basia i i moja chrześniaczka
Malwinka, które zaskoczyły mnie
swoją obecnością i sprawiły mi nią wielką radość.
Na miejsca, gotowi, start!;) |
Moja największa wygrana
Choć
do rywalizacji stanęło 4 blogerów (Wegańska babeczka, Miejscy roślinożercy,
Weganon i ja), w żaden sposób nie odczuwałam tego, że o coś walczymy. Było
bardzo przyjaźnie, wesoło i luzacko. Zero presji, tylko i wyłącznie zabawa,
radość z gotowania i dzielenia się jedzeniem z innymi. Wygrało danie autora
bloga Weganon (próbowałam jego kotlecików- doskonałe!). Jednak i ja wróciłam z
poczuciem wygranej. Tyle pozytywnych słów na temat mojego gotowania w życiu nie
słyszałam. Dziękuję wszystkim osobom, które próbowały naszych dań i były tak
szczodre w komplementowaniu i docenieniu tego, co zrobiłyśmy z siostrą. Bardzo mnie to
podbudowało i dodało wiary, że to co robię ma sens. Ten blog jest dla mnie
odskocznią od codzienności, prowadzę go hobbistycznie,
niektórzy pytają, po co to robię, w końcu nikt mi za to nie płaci, a ja wiem po
tym weekendzie, że "z kilku przepisów na krzyż" i znikomym
doświadczeniu w kuchni na samym początku blogowania, powstało coś wartościowego. Nie da się tego
ująć w ramy finansowe, ale czuję, że chce mi się to robić dalej, że chcę dalej
rozwijać kulinarne skrzydła i dzielić się z Wami tym co mi głowa i kubki
smakowe podpowiadają:)
W
nagrodę dla tych którzy dobrnęli do tego momentu, zamieszczam poniżej przepis
na moje popisowe danie z potyczek. Najlepszą zachętą do ich zrobienia niech
będzie fakt, że jeśli nie wszyscy to większość osób z publiczności przychodziła
po dokładkę;)
Składniki:
Farsz
v 1 op. papieru ryżowego (ok.16 sztuk)
v 1 szkl. soczewicy + 2 szkl. bulionu warzywnego
v 1/2 szkl. moreli lub żurawiny
v 2 pęczki pietruszki
v 1/4 szkl. oliwy z oliwek
v sok z połówki cytryny
v po 2 łyżki ziaren sezamu, słonecznika i pestek dyni
v 1 ząbek czosnku
v 1/2 łyżeczki pieprzu
v olej kokosowy/ ew. inny roślinny
Sos orzechowo-imbirowy
v
2 łyżki masła orzechowego
v
1 łyżeczka imbiru
v
1 łyżka sosu sojowego
v
1 łyżka soku z cytryny
v
1/4 szkl. wody
v
1/6 łyżeczki wasabi (kropelka pasty)
v
prażone ziarna sezamu, pestek dyni i słonecznika do
posypania
Wykonanie:
Farsz:
- Ziarna prażymy na suchej patelni, tak by się
przyrumieniły.
- Soczewicę gotujemy w bulionie ok. 15 min.
- Morele/ żurawinę kroimy w kosteczkę.
- Robimy pesto, tj. blendujemy pietruszkę, oliwę z
oliwek, sok z cytryny, uprażone ziarna, czosnek i pieprz.
- Łączymy ugotowaną soczewicę z morelami/ żurawiną i pesto.
Papier ryżowy:
- Papier ryżowy zamaczamy na kilka sekund w ciepłej wodzie i
delikatnie wyciągamy na suchą deską do krojenia, nakładamy na niego 1
kopiastą łyżkę farszu i zawijamy tak jak gołąbki lub tak jak polecają na
opakowaniu.
- Smażymy z obu stron na oleju kokosowym.
Sos:
- Blendujemy wszystkie składniki.
Podanie:
- Ciepłe sajgonki polewamy sosem orzechowym i
posypujemy uprażonymi ziarnami.
Fot. R. Kołomłocki |
A ja jako uczestnik potyczek i degustujący potwierdzam, że sajgonki były rewelacyjne (udało mi się w ostatniej chwili dopaść mały kawałek). Farsz był dla mnie zaskoczeniem składu ale i smaku. Dzięki takim przepisom weganizm nie jest nudny a wręcz przeciwnie. Gratuluje smaku i formy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki i dzięki za atmosferę, którą współtworzyłeś! Miło było poznać:)
UsuńMi też było miło Was poznać i mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy ale już nie na potyczkowym konkursie a jakimś fajnym spotkaniu blogerów i pogotujemy dla siebie nawzajem :-)
UsuńDobry pomysł! Miejmy nadzieję, że nadarzy się ku temu jakaś okazja:)
UsuńPowiem jedno- przepyszne! A sos to mnie powalił, uwielbiam masło orzechowe :-D Świetnie połączone smaki. Fajnie, że jest przepis, bo na pewno zrobię ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-)
Cieszę się, dziękuję raz jeszcze! To była czysta przyjemność móc Was spotkać! Lepiej być nie mogło:)
UsuńAga ale zajebista impreza! szkoda, że nie w Poznaniu! trzeba takie coś zrobić u nas! gratulacje!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Kamila!:) Myślę, że w Poznaniu od czasu do czasu są jakieś wege-akcje, tylko trzeba się zorientować i zaangażować:)
Usuńświetnie to ujęłaś, pozytywna energia ciągle jeszcze kipi i motywuje do gotowania :) było super, dzięki za pyszne sajgonki!
OdpowiedzUsuńDzięki! Fajnie było Was poznać i mieć taką ekipę "w sąsiedztwie". Mam nadzieję, że jeszcze do zobaczenia!:)
Usuńtakie danie z całą pewnością zasługuję na wiele pozytywnych słów! koniecznie muszę wypróbować Twoje sajgonki - są świetne! :)
OdpowiedzUsuńDzięki, daj znać, jak wyszło i jak smakowało:)
UsuńPani Małgorzato, dziękuję bardzo, wiele dla mnie znaczą te słowa!:)
OdpowiedzUsuńjakiej soczewicy użyłaś?;)
OdpowiedzUsuńCiekawy przepis, intrygująca kombinacja smaków, szczególnie sos orzechowo-imbirowy. A sam konkurs to na pewno ciekawe doświadczenie, życzę takich więcej ;-)
OdpowiedzUsuń