Cafe la Ruina/ Raj przy ul. Śródka 3
Ostatnimi czasy odwiedziłam kilka restauracji i przyznam, że zwlekam ciągle
z recenzją każdej z nich. Powodem jest nijakość. Niby miejsce ok, jedzenie ok,
ale człowiek wychodzi i w sumie stwierdza, że nie ma nic szczególnego, o czym
warto byłoby napisać. Inaczej sprawa ma się z Cafe la Ruina, a właściwie z
Rajem, który jest sąsiadem (a zarazem częścią?) tej pierwszej. Dwa słowa
mogą określić wszystko w tym lokalu: PEŁEN ZACHWYT. Przekroczyłam próg i nagle
poczułam się jakbym właśnie była w ekscytującej podróży- w innym czasie, kraju
i kulturze. Bez wątpienia stwierdzam, że nigdy wcześniej restauracja/ lokal nie
zrobiła na mnie tak wielkiego wrażenia. To jedno z tych miejsc, które
zaskakują, do których się wraca, które karmią wszystkie zmysły i nie pozwalają
o sobie zapomnieć .
A teraz konkrety:
Co było na plus:
1. Miejsce: blisko centrum, zaraz przy Rondzie Śródka.
2. Lokal/ wystrój- moje pierwsze wrażenie: wszystko jest
inne niż to, co do tej pory widziałam, ale w pozytywnym sensie. W jednej chwili,
siedząc przy stoliku, zaczyna się mentalnie podróżować. Otoczenie wzbudza zainteresowanie, jest dziwnie, jest ciekawie,
jest fenomenalnie!
3. Menu- proste i przejrzyste, kilka dań do wyboru i kilka w
wersji wegańskiej na życzenie- istny RAJ
po prostu! Do tego niesamowity pomysł, żeby menu znajdowało się na kartkach z
podróży.
4. Jedzenie- zamówiliśmy: ja- Wege Thai, mój chłopak- Testaroli.
Szkoda, że nie zrobiliśmy zdjęć naszych min po zjedzeniu pierwszych kęsów-
to był (nie da się tego inaczej opisać) kulinarny orgazm! Połączenie smaków
idealne, w każdej potrawie było coś, co zaskakiwało. Nie pamiętam kiedy
ostatnio byłam tak zachwycona jedzeniem. Człowiek je, je i myśli tylko jedno:
Niech żyje hedonizm!;) Porcje wg mnie niemal idealne (ilość Testaroli mogłaby być nieco większa) i choć dania nie są najtańsze, to
w zamian za doznania moim zdaniem warte swojej ceny. Do picia zamówiliśmy ciekawie smakującą
herbatę ryżową, która podana została w niebanalnych naczyniach. Warto
wspomnieć, że na każdym stoliku znajduje się woda, za którą nie trzeba płacić.
5. Krótki czas oczekiwania na jedzenie- ok. 15 min.
6. Obsługa- profesjonalna, rzetelna, pomocna, potrafiąca
wczuć się w potrzeby klienta (miła pani kelnerka po minie zorientowała się, że
jedzenie pałeczkami to niekoniecznie moja najmocniejsza strona;)). Poza tym potrafią odróżnić wegetarianizm od weganizmu, co nie wszędzie jest normą.
Co było na minus:
Zdecydowany brak minusów.
Podsumowując:
Cafe la Ruina/
Raj to idealne miejsce nie tylko dla tych, którzy chcą pysznie, oryginalnie i zdrowo zjeść, ale
również dla wszystkich tych, którzy cenią sobie wysublimowaną oprawę tego
jedzenia, którzy mają ochotę na kulinarną podróż i wreszcie, którzy po prostu kochają
celebrować chwile. Warto tam zajrzeć, ja w każdym razie na pewno tam wrócę.
Menu na tablicy i ceny |
Menu na stoliku w formie pocztówek z opisem każdego dania;) |
Wege Thai- obłędnie pyszne! |
Testaroli- zdjęcie może nie w najlepszej jakości, ale danie owszem:) |
Fotografie z podróży |
Klimatyczna przestrzeń |
Podróże na ścianie |
Ciekawa aranżacja ściany |
Niebanalne naczynia |
Bezpłatna woda i oryginalne menu raz jeszcze |
Wiedziałam, że Wam się spodoba!!!!! Klimat jest i jedzenie świetne.
OdpowiedzUsuńBardzo mała porcja Testaroli
OdpowiedzUsuń